Przedświąteczny wernisaż Macieja Woltmana
Dodano:

14.12.2020

W BCS nie może zabraknąć przedświątecznego wernisażu szczecińskich artystów, dlatego też od dzisiaj tj. 14 grudnia w siedzibie będzie można zobaczyć prace znanego Państwu Macieja Woltmana.

Dla koneserów sztuki, mamy tez małą niespodziankę – są też gościnie dzieła artystów Andrzeja Fogtta i Katarzyny Szydłowskiej.

Osoby zainteresowane pracami prosimy o kontakt telefoniczny lub mailowy kontakt@bc.szczecin.pl w celu umówienia godziny prezentacji.

Na wernisaż zaprasza również Maciej Woltman (klik w zdjęcie):


Zapach choinki i świąteczny klimat klubu to niepowtarzalna okazja do dokonania artystycznych prezentów.

Zapraszam w swoim i artystów imieniu,

Krótkie biografie artystów:

ANDRZEJ FOGTT

urodził się w Poznaniu 9.X.1950 r., studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Dyplom uzyskał w 1974 r. w pracowniach prof. Zdzisława Kępińskiego i prof. Magdaleny Abakanowicz. Brał udział w licznych wystawach m.in.: laureat VIII Festiwalu Sztuki w Zachęcie w 1979 r., laureat Grand Prix Festiwalu Polskiego Malarstwa w Szczecinie w 1984 r., reprezentował Polskę na 41. Biennale Sztuki w Wenecji w 1984 r., uczestniczył w wystawach promujących Polską Sztukę Współczesną w Londynie w 1987 r., w Maneżu w Moskwie 1987 r., w Berlinie, w Arras we Francji 2007 r., Polskiej Sztuki XX Wieku w Muzeum Narodowym we Wrocławiu w 1989 r. Prezentował prace w licznych wystawach indywidualnych m.in. w Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta”. W 2009 r. został odznaczony medalem Gloria Artis.


MACIEJ WOLTMAN

Urodził się w 1952 r. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, uzyskując dyplom w dziedzinie plakatu i ilustracji książkowej w pracowni prof. Waldemara Świerzego oraz malarstwa w pracowni prof. Jana Świtki. Laureat Nagrody Artystycznej Miasta Szczecina w 2006 r.

„Gdy idę ulicą – mówi Maciej Woltman – patrzę na ludzi, jak się poruszają, zatrzymują, wchodzą po schodach. Przyglądam im się wszędzie”. Zarejestrowany obraz znajdzie się później na płótnie, kartonie, desce – odindywidualizowany, zsyntetyzowany, oplątany giętką linią lub przecięty barwną płaszczyzną. Pomiędzy ruchem ulicznym na skrzyżowaniu przy Bramie Portowej, a postaciami z obrazów M. Woltmana, powstającymi w pobliskiej pracowni, jest ścisły związek. Nawet jeśli nie wydaje się on nam oczywisty. Filtrem są emocje i wyobrażenia malarza. Ludzkie ciała z jego obrazów, wydobyte płynną bezbłędną kreską, raz jeszcze uświadamiają nam, że patrząc, nie ogarniamy całości. Gdy widzimy pierś, umyka nam stopa, kiedy patrzymy na kolano, znika głowa. Zawsze, jak w tych obrazach, widzimy cząstkę, fragment, zarys, cień, plamę światła, smugę koloru. Oko ludzkie odbiera świat we fragmentach, co odkryli już impresjoniści grubo ponad wiek temu, i rejestruje go poprzez emocje, co pokazali na różne sposoby ich następcy. Zmienność uczuć i niepełność percepcji pokazują obrazy M. Woltmana na przykładzie figury ludzkiej, najczęściej nagiej. Niekompletność, fragmentaryczność tych postaci w niczym nie odbiera im urody. Ruchliwe czy statyczne, swobodne czy hieratyczne, tak kobiece, jak i męskie, postacie z obrazów artysty mieszczą się w kanonach klasycznego piękna. Choć niepełne, nigdy nie są kalekie czy zdeformowane – są niedopowiedziane. Obracają się przed naszymi oczyma jak w leonardowskim kole proporcji, uchwycone na moment w coraz to innej pozie, wyraźne lub rozmyte, zwielokrotnione, uderzone światłem, naznaczone kolorem, ociekające farbą. „Ludzkie ciało, największy cud natury”.


KATARZYNA SZYDŁOWSKA

(ur. 1969) Studia w Europejskiej Akademii Sztuk pod kierunkiem Jerzego Dudy Gracza, Antoniego Fałata oraz Franciszka Starowieyskiego. Dyplom w 1998 r. Artystkę fascynuje przede wszystkim kobieta – jej piękno, zmysłowość.

„Malując akty niezmiennie trwam w zachwycie nad pięknem ludzkiego ciała, które wśród wszystkich przejawów nietrwałości jest najwrażliwszym, jedynym źródłem wszelkiej radości, wszelkiego bólu i wszelkiej prawdy.”

Twierdzi, że dzięki malarstwu narodziła się na nowo. Bez niego nie potrafiłaby żyć, jest dla niej jak powietrze i …. narkotyk. Maluje jak najwięcej i codziennie. Jej akty są w kolorze sepii, niemalże monochromatyczne. We wcześniejszych pracach tło stanowiły prawie puste pomieszczenia. Teraz jej kobiety pojawiają się w pejzażu. Wywołują uczucie nostalgii i zadumy.